Projekt CARRY - SSTG

Przejdź do treści
Projekt CARRY

Startujemy
Mamy wiosnę roku 1999. Nie zapomniałem jeszcze jak to jest rozkładać na stole biodra i uda Jennifer Lopez, gładzić je jak do prasowania, a następnie porównywać z biodrami i udami innych kobiet szukając luzów.
Nie zapomniałem też, jak otwiera się niewidzialne bramki. Do dzisiaj umiem to robić. Przed chwilą na przykład ponownie otworzyłem jedną z nich wywołując na Twojej twarzy mam nadzieję uśmiech. Ten manewr pozwala mi przenikać do umysłu Twojego i umysłów Polaków z najpoważniejszymi z poważnych informacjami dotyczącymi naszej, wspólnej przyszłości. Mamy wiosnę.
Z tamtych czasów w mojej szafie zachowało się niewiele ubrań. Została jedna koszulka Levis'a. Została jedna koszula Wólczanki. Zostało też kilka koszulek CARRY. Kilka. Nie jedna. Zostało ich kilka. Jak wcześniej pisałem, nie było wtedy czegoś lepszego, niż CARRY. Po dwudziestu pięciu latach ta opinia potwierdziła się w praniu. Po prostu.
Wszystkie rodzinne pralki w przeciągu ćwierćwiecza, zgodnie doszły do wniosku, że najmniej smaczną bawełną jest ta, z której uszyte są koszulki CARRY i tej bawełny jeść po prostu nie chcą.
Żarty na bok. Śmiać się nie ma z czego. Gramy przecież z komornikami w pokera. Albo wygrają oni i ogolą nas do zera, albo wygramy my, wykładając na stół karetę asów. Wyjścia nie ma. Stawiam na sposób sprawdzony rok wcześniej. Skoro klienci chętnie kupowali te koszulki, do których mam akurat dostęp, to trzeba ten fakt wykorzystać, bo takie Eldorado wiecznie trwać nie będzie. Wtedy już wiedziałem, że handel polega na tym, by szukać corocznego Eldorado i na tym koniu jechać.
Nasze Eldorado to oczywiście CARRY. Gdybym wtedy wiedział, że największym Eldorado, jest ostatnie piętro biurowca, złoty zysk i sektor FMCG, to może obserwowałbym jak kolejny, polski geniusz Mariusz Świtalski, buduje od podstaw Biedronkę, a potem sprzedaje ją Portugalczykom. Niestety wtedy nie wiedziałem, co to jest złoty biznes. Nie wiedziałem też co to biznes księżycowy. Człowiek uczy się przecież przez całe życie.
Pamiętasz nasz sklep trzysta metrów, podłoga lastriko, sufit wysoki, ocynkowany blachotrapez? To teraz podziel go na dwie części. W ten sposób nie mamy czterech sklepów. W ten sposób mamy ich już pięć. Sezonowy w Świnoujściu. Kawałek kamienicy na rynku w Lublińcu. Markowy Levis piętro niżej i dwie części trzystumetrowca piętro wyżej.
Pierwsza część trzystumetrowca to pomniejszony sklep ze spodniami. To nasz koń pociągowy. Ring poszedł na emeryturę, ale bilbord IML nie zniknął podobnie jak cztery kabiny. Jest zatem facet z kijem, Baba Jaga i jej domek dla dzieci. Sto kilkadziesiąt metrów to nie mało. Da się żyć. Druga część trzystumetrowca to projekt CARRY. Projekt Carry wymaga jednak osobnego akapitu lub nawet kilku, ponieważ zawiera on w sobie podwójną niewidzialną bramkę i poczwórną turbosprężarkę. To było naprawdę coś. To działało. To było marketingowe Ferrari 1999. Teraz przyjrzyj się temu Ferrari. Zejdź piętro niżej. Wyjdź z budynku. Stań na chodniku przed naszym domem towarowym przy ulicy Wojska Polskiego sześć w mieście Kędzierzyn - Koźle.
****
Nasz pawilon, nasz wspólny dom ma imię. Mówimy o nim ARKA. Kolejny geniusz Marian Bednarek, projektant, następnie budowniczy, a w konsekwencji właściciel dokładnie wie, co chce osiągnąć.
ARKA to bezpieczna łódź, którą kilkanaście firm płynie przez ocean niepewności prowadzenia biznesu w nowonarodzonej Polsce. Uwierz, że to co napisałem, nie jest przesadą. Ten budynek to nie była przerobiona postkomunistyczna stodoła. To pierwszy, precyzyjny projekt w mieście, zakładający połączenie wielu przedsiębiorców w jednym miejscu i w ten sposób wspólne bezpieczne funkcjonowanie, co miała symbolizować nazwa. Pan Marian opowiadał mi o swoim zamyśle więcej niż kilkukrotnie. Stąd to wiem. Dokładnie w ten sam sposób staram się stworzyć teraz, tym tekstem się wspomagając, najpopularniejsze miejsce kupowania już nie w mieście, a w Polsce. Idea jest jednak ta sama co u Pana Mariana. Chodzi o to, że aplikacja sklep21, która składa się wyłącznie z tych firm, które pozostawiają zysk z handlu wśród nas, raz zabezpiecza sprzedających, ponieważ ich biznesy są chronione przed zagraniczną konkurencją, a dwa, chroni nasze wspólne pieniądze przed ich odpływem z Polski. Do aplikacji wrócimy. To jeszcze nie jest ten czas.
Jesteśmy zatem w kwietniu lub maju roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego. Przed pawilonem handlowym ARKA w mieście Kędzierzyn - Koźle stoi potykacz. Tym dźwięcznym słowem określamy tablicę stojącą na chodniku w takim miejscu, że jeśli idąc chodnikiem jej nie zauważysz, to się o nią potkniesz i przy okazji tego potknięcia przeczytasz to co na niej napisane. Nasz potykacz jest tak ogromny, że nie masz szansy go nie zauważyć. To drewniana konstrukcja podtrzymująca płytę o wymiarach stoczterdzieści na siedemdziesiąt centymetrów. Na tej tablicy umieszczamy informacje, które zmieniamy zgodnie z potrzebą.
Projekt CARRY składa się z czterech okresów. Z czterech turbodoładowań. Zaczynamy na wiosnę. Gdzieś w okolicach końca kwietnia, a może już maja. Nie pamiętam dokładnie. Wiem, że było już ciepło.
Słońce świeci mocno, gdy uruchamiamy naszą pierwszą promocję. Słońce rozgrzewa nasze nadzieje, gdy uruchamiamy nasze pierwsze turbo. Nasze pierwsze turbo, to ... Kup cztery koszulki, a piątą dostaniesz Gratis. Odpalamy Ferrari. Uruchamiamy naszą, własną kopalnię nieksiężycowego, a zupełnie prawdziwego pieniądza. Potrzebujemy go przecież jak wody na pustyni. Komornicy czekają na jedno nasze potknięcie. Taką mają pracę. Albo dostaną swój cotygodniowy haracz i się odczepią, albo zlicytują każdą koszulkę, spodnie, kurtkę, pasek. Wszystko co mamy na sklepach. Oni wierzą w to, że postępują prawidłowo. Wierzą w to, że to my jesteśmy tymi złymi, czarnymi charakterami i trzeba nas kosić jak zboże. Jak sądzisz, czy w tej historii to komornicy są czarnymi charakterami, skoro my nimi nie jesteśmy?
Komornicy, to tacy sami ludzie jak my. W przyszłości jeden z nich oszuka mnie fałszując dokumenty, a inny zaproponuje pożyczkę z własnej kieszeni, aby mi pomóc. Ludzkie prawda?
Zauważ też, że jesteśmy w środku tajfunowych wydarzeń. Ten sposób napuszczania komorników czytaj urzędników na przedsiębiorców, służy tylko jednemu. Z całą odpowiedzialnością podkreślam słowo JEDNEMU. Robieniu miejsca na obce biznesy w Polsce i pakowaniu w ten sposób moich, i Twoich pieniędzy w walizki. Obserwuj ten proces, ponieważ właśnie o tym procesie oraz o tym jak z procesem tym walczyć, jest ta książka.
Mamy zatem odpalone Ferrari i pierwsze turbo. Pierwsze turbo to Kup cztery koszulki, a piątą dostaniesz Gratis. Handel się kręci. Jedziemy. Jak szybko? Powiedzmy, że chcąc porównać tamten handel do jazdy samochodem to już mamy ponad setkę na liczniku. Na pewno wyprzedzamy innych. Jedziemy szybko. Po miesiącu może trochę więcej, gdy obroty nieznacznie spadają, wciskamy pedał gazu głębiej. Mamy już czerwiec. Zmieniamy tablicę potykacza. Teraz czytasz Kup trzy koszulki, a czwartą dostaniesz Gratis. To działa. Prędkość Ferrari wzrasta. Prawie każdy klient to cztery sztuki towaru. Mój samochód rozpada się z powodu ilości przejechanych kilometrów. Mała Fiesta, duży diesel, trzy pary amortyzatorów w jeden sezon. Jacek Księżarek, kolejny geniusz z naszego miasta, zmienia te amortyzatory trzy razy w roku na gwarancji. Kosztuje Go to więcej niż zarobił, ale warunków umowy dotrzymuje. Taki typ. O Nim jeszcze będzie.
Docieramy do wakacji. Gaz do dechy. Uruchamiamy trzecie turbo. Trzecie turbo to Kup dwie koszulki, a trzecią dostaniesz Gratis. Na liczniku mamy ponad trzysta kilometrów na godzinę. Wydaje się, że mijamy wszystko i wszystkich mknąc naszym Ferrari w letnim słońcu trzecim pasem niemieckiej autostrady. Sprzedajemy dziesięć tysięcy T-shirtów w jeden sezon. Dziesięć tysięcy! Rozumiesz? Dziesięć tysięcy! To wyczyn godny Enzo Ferrari. Twórcy tej marki. Wstydu nie ma. Zwalniamy. Paliwo, przepraszam ... sezon się kończy. Rzut na taśmę. Ostatnie turbo to Kup jedną koszulkę, a drugą dostaniesz Gratis. Mamy jesień. Tak kończymy sezon. Wiem. Koszty były duże. Ale to był rok nauki. Na optymalizację przyjdzie czas w przyszłym sezonie. Obliczenia wskazują, że wyjdziemy z długów. Jestem spokojny. Możemy odpocząć. Teraz opowiem Ci o sprzedawaniu. Bo to najważniejsze.
****
Najpierw o budowie układu. Zaczynamy od chodnika. Idziesz. Widzisz potykacz. Kiwa się na wietrze, przez co jest bardziej widoczny. To chodnik. Teraz budynek. Otwierasz drzwi. Wchodzisz po schodach na górę. Mijasz naszego konia pociągowego. Konia znasz. Cztery kabiny. Facet z kijem. Baba Jaga. Potem kierunkowskaz. Skręcasz w prawo. Jesteś na miejscu. Na wprost prawie pięć metrów regałów na szerokość. Same T-shirty. Zero innego towaru. Przed regałami dwie lady też szerokie na prawie pięć metrów. Wszystko wykonane z czarnej płyty meblowej. Regały i lady to pocięty pierwszy sklep cztery na cztery metry. Pamiętasz. Cała reszta sklepu, dosłownie każda wolna ściana obwieszona jest koszulkami od sufitu po podłogę.   
Pamiętasz sufit wysoki, ocynkowany blachotrapez? Wzdłuż ścian mocujemy do tego sufitu srebrnawe łańcuszki. Każdy co siedemdziesiąt centymetrów. Mocujemy te łańcuszki do metalowego sufitu, a nie do ścian. Mocujemy te łańcuszki wzdłuż ścian w oddaleniu około dwudziestu centymetrów od ścian. W ten sposób łańcuszki te NIE wyglądają tak, jakby były przymocowane do ścian. Wyglądają tak, jakby były przymocowane DO sufitu.
Na tych łańcuszkach oddalonych od ścian o około dwadzieścia centymetrów, a oddalonych o siedemdziesiąt centymetrów jeden od drugiego, montujemy kartonowe rurki o średnicy czterech centymetrów. Na rurkach wiszą koszulki w rzędach pionowych. Wszystkie maksymalnie rozpostarte na szerokość, na tych rurkach. Tych pionowych rzędów jest około dwadzieścia. Każdy rząd to od trzech do nawet siedmiu koszulek wiszących jedna nad drugą. Co drugi rząd wisi tabliczka z informacją o tym, jaka promocja aktualnie obowiązuje. Cztery plus jeden. Trzy plus jeden. Dwa plus jeden. Jeden plus jeden. Wszędzie ceny. Nie pomylisz się. Są dwa poziomy cen. Ceny Premium i ceny Standard. Premium to koszulki No More. Standard to T-shirty CARRY. Po co taki zabieg? Otóż po to, by przy cenach Premium cena Standard wydawała się niższa.
Jak to działa. Klient widzi potykacz na dole. Czyta zaproszenie. To pierwsze sito. Pierwszy weryfikator. Na górę wchodzą tylko te osoby, które są zainteresowane ofertą. W ten sposób na górę wchodzą tylko te osoby, które rzeczywiście chcą kupić nasze koszulki w tej promocji, którą opisuje potykacz. W ten sposób uruchamia się podświadoma konsekwencja. Zacząłeś - skończ. W ten sposób te osoby, które wejdą na górę mają powód, by potwierdzać sobie wzajemnie prawidłowość własnego postępowania. W ten sposób eliminujemy opinie negatywne. Opinie negatywne tworzą się wtedy, gdy ktoś znalazł się przypadkiem w jakimś sklepie i chce się z niego wycofać z twarzą, ale u nas nie ma przypadków. W ten sposób w naszym sklepie przebywają tylko te osoby, które wiedzą, po co przyszły. W ten sposób w umysłach klientów rodzą się same pozytywne o nas opinie.
Wchodzimy na pierwsze piętro. Kierunkowskazy prowadzą każdego do celu. Klient nie boi się wejść do sklepu, bo nikt go nie zaczepia. Jest dużo miejsca. Luz. Spore odległości. Klient wszystko wie, ponieważ płytki rozwieszone co drugi pionowy rząd z nim rozmawiają. W ten sposób klient zna ceny i zasady promocji. W sklepie nie potrzebna jest obsługa. Oferta jest zamknięta. Klient widzi wszystkie wzory. Nie szuka czegoś, czego nie znajdzie. Szuka tylko tego, co znajdzie na pewno, bo to widzi. No chyba, że brakuje rozmiaru. Właśnie do szukania rozmiarów jest obsługa, ale to nie obsługa zaczepia klienta pierwsza. To klient pierwszy zaczepia obsługę. W ten sposób po raz kolejny uruchamiany jest podświadomy mechanizm konsekwencji. Zaczynasz konwersację pytając o towar, zakończ konwersację zakupem. Przy okazji uruchomiony jest też element wzajemnego poznawania się osób, które wcześniej nie znały się osobiście. Rozmowa pomiędzy klientem i personelem klei się łatwo. To z kolei wydłuża przebywanie klientów na stoisku. Wydłużanie to powoduje, że optycznie ludzi jest więcej. Robi się tłok. Inni to widzą. Są ciekawi i też wchodzą do sklepu. To z kolei uruchamia kolejny mechanizm. Ten mechanizm już znasz z opowiadania o żyrafie. Podążanie jednostki za postępowaniem większości. Zaczyna się kupowanie zbiorowe - skoro inni kupują, to ja też kupię. Mechanizm ten nazywamy dowodem społecznym. To nie koniec. Łańcuszki oddalone od ścian tworzą przestrzeń. Nasz sklep nie jest płaski, a wszystkie inne sklepy są płaskie, ponieważ nikomu nie chciało się wieszać łańcuszków na suficie. Każdy wolał czepiać się ścian, bo to łatwiejsze. Co się wtedy dzieje? Uruchamia się kontrast pozytywny wobec tej konkurencji, którą porównują uczucia klientów w trakcie przebywania w naszym sklepie. Czy klient zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę? Absolutnie nie. Jaki jest efekt? Znasz wynik. Dziesięć tysięcy T-shirtów w sezon. Po co ten skomplikowany opis? Chodzi tylko o jedno. O pieniądze.



Dwa sposoby zarabiania pieniędzy
Otóż chcąc napełnić Twoje i moje kieszenie pieniędzmi potrzebujemy tylko jednego. Pieniędzy. Pieniądze te możemy zarabiać na dwa sposoby. Pierwszy sposób to zarabianie indywidualne. Ten typ zarabiania już znasz. Wszyscy znamy. Z codzienności. Każdy z nas robi to po swojemu. Ktoś z nas ma takie, a ktoś inny inne zajęcie. Ktoś zarabia więcej, a ktoś mniej. Ktoś jest w czymś lepszy, a ktoś gorszy. Tak było, jest i będzie. Zawsze. Teraz drugi sposób. Uważaj. Pieniądze możemy też zarabiać jako kraj. Są kraje biedniejsze i kraje bogatsze. W każdym z tych krajów są ludzie w czymś lepsi i w czymś gorsi. Zaprzeczyć nie możesz. Teraz bardzo, bardzo uważaj! Ci gorsi w kraju lepszym, są lepsi, niż ci lepsi w kraju gorszym. Nadążasz? Nie? To inaczej. Ci biedniejsi w kraju bogatszym, są bogatsi, niż ci bogaci w kraju biedniejszym. Dlatego emigrujemy. Emigrujemy po to, by być biedniejszymi w bogatym kraju i w ten sposób być bogatszymi, niż byliśmy w Polsce. Ale nie musimy emigrować. Możemy mieszkać w bogatym kraju. Musimy tylko wymyślić, jak stać się bogatym krajem. Jak? Pokombinujmy. Jak to Polacy.
Jako kraj możemy zarabiać na surowcach, jak na przykład Rosja, ... ale nie mamy surowców. Jako kraj możemy zarabiać na technologiach, jak na przykład Korea, ... ale nie mamy technologii. Jako kraj możemy zarabiać na rozwiniętej gospodarce, jak na przykład Niemcy, ... ale nie mamy rozwiniętej gospodarki. Jako kraj możemy zarabiać na dodruku pieniądza fiducjarnego i wprowadzaniu tego pieniądza do światowego obiegu, jak na przykład USA, ... ale nie mamy silnej waluty. Jako kraj możemy też zarabiać na optymalizacji, czyli wykorzystaniu tego co już mamy tu i teraz. Jak? Czytaj w skupieniu.
Polska jest krajem rozwiniętym. W krajach rozwiniętych każdy w czymś się specjalizuje. Skończyło się siedzenie na gospodarstwie, chowanie kur, świń, krów, sianie zboża i kupowanie tylko soli. Tak było sto lat temu. Obecnie każdy w czymś się specjalizuje wykonując określoną pracę. W ten sposób nasza praca jest bardziej wydajna, niż sto lat temu. W ten sposób dóbr wytworzonych naszą pracą wokół nas jest więcej. W ten sposób dobra te są tańsze. W ten sposób za zarobione w pracy pieniądze możemy kupić ich więcej. W ten sposób nasz poziom życia wzrasta i właśnie takie funkcjonowanie społeczeństwa nazywamy rozwiniętym. Taki sposób funkcjonowania społeczeństwa wymaga jednak czynnika wymiany Twojej pracy na pracę innych. Tym czynnikiem wymiany jest pieniądz, a kanałem tej wymiany jest handel. W ten sposób wszystko dookoła nas jest sprzedawaniem, a największymi współczesnymi czarodziejami są te osoby, które rozumieją handel jak na przykład Jeff Bezos, właściciel Amazona, który nie jest wytwórcą ponieważ niczego nie wytwarza. Nie jest też przetwórcą, ponieważ niczego nie przetwarza. Jeff jest cudotwórcą, ponieważ niczego nie produkując jest najbogatszym człowiekiem świata. Teraz się skup maksymalnie.
Polska jest takim krajem, w którym handel w większości należy do firm zagranicznych i dlatego zysk z handlu wypływa za granicę do tych krajów, z których pochodzą właściciele sklepów, w których robimy zakupy. Jeszcze raz. W Polsce, w naszej Polsce, ta część ceny wszystkiego co kupujemy w sklepach, w większości pakowana jest w walizki i wywożona. Rozumiesz? Ta optymalizacja, o której pisałem wcześniej, czyli zarabianie pieniędzy jako kraj polega na zagospodarowaniu tego, naszego pieniądza, który odpływa codziennie z naszych portfeli, czyli z Polski poprzez kanał zwany handlem. Rozumiesz, o czym tu mowa? Ta optymalizacja nie polega na tym, byśmy komuś coś zabrali. Ta optymalizacja polega na tym, byśmy przestali rozdawać nasze, własne pieniądze innym. Ile tego polskiego bogactwa odpływa z Polski co rok do innych krajów? Prosty przykład. Wyobraź sobie ORLEN. Największą polską firmę wspomaganą naszymi wspólnymi pieniędzmi. ORLEN to nasz narodowy gigant. Teraz połącz obroty Biedronki, Lidla, Kauflanda, Carrefoura, Żabki i Auchan, i już masz większy poziom sprzedaży, niż ORLEN. Rozumiesz o jakich pieniądzach mowa? My Polacy wcale nie jesteśmy biedni. Polscy przedsiębiorcy wcale nie muszą bankrutować. Mogą kwitnąć i płacić swoim pracownikom coraz więcej. Musimy tylko zrozumieć, że nie tym co kupujemy, a tym gdzie kupujemy, budujemy wspólnie tę Polskę, której wszyscy pragniemy. Do tego tematu jeszcze wrócimy, a teraz przenoszę Cię znów w rok 1999.
Wszelkie treści niniejszej witryny objęte są prawem autorskim i podlegają ochronie na mocy „Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych” z dnia 4 lutego 1994 r. (Tekst ujednolicony: Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631)
© Copyright SSTG.pl
1994-2023r
Wszelkie treści niniejszej witryny objęte są prawem autorskim i podlegają ochronie na mocy „Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych” z dnia 4 lutego 1994 r. (tekst ujednolicony: Dz.U. z 2022r nr 90 poz. 2509).
© Copyright Sladek Sky Technology GROUP - Polska
1994-2023r
Wróć do spisu treści